Sewilla. 315 słonecznych dni w roku. I 50: pochmurnych i deszczowych. Mówi się: lluvia en Sevilla es pura maravilla (deszcz w Sewilli to istny cud).
No i właśnie przyszedł czas cudu. Deszcz.
Cud cudem, ale co robić, kiedy zamiast słonecznej Andaluzji mamy listopad pod Radomiem.
Poniżej kilka propozycji.
Można więc:
Zacząć dzień od śniadania w barze z churros. Te smażone na głębokim tłuszczu kluski z gumiastego ciasta nigdy nie smakują tak dobrze, jak w zimny, deszczowy poranek (im brzydsza pogoda, tym lepiej smakują). Na talerzyk wysypujemy trochę cukru, obtaczamy w nim churros. Do tego mocna gorąca kawa i kieliszek anyżówki. Boskie.
Ja chodzę najczęściej do baru El Comercio na ulicy Lineros 9. Jego stare wnętrze dodaje niebywałej urody całej, deszczowej przecież, sytuacji.
Inny sposób na deszcz:
Odwiedzić łaźnie arabskie.
Znajdują się przy ulicy Aire 15. Przepiękny budynek starego pałacu sewilskiego został zaadaptowany na spa w stylu arabskiego hammamu. Zasadą arabskiej łaźni było pobudzanie ciała do oczyszczenia grą temperatur wody w trzech basenach: z wodą o temperaturze ciała, z wodą gorącą (40 stopni) i wodą zimną (16 stopni). Przechodzimy tak z basenu do basenu w przygaszonym świetle lampionów podwieszonych u stropów. W powietrzu unoszą się opary naturalnych olejków eterycznych. Można tu też odwiedzić łaźnię parową, baseny ze słoną wodą lub przysiąść w przedsionku na podgrzewanych marmurowych płytach i wypić naparstek słodkiej herbaty z przyprawami. A na zewnątrz niech leje, ile chce.
Kolejna opcja:
Wziąć książkę i wstąpić na herbatę albo kieliszeczek jerezu do Piano Baru, w Casas de la Juderia (na placu Santa María la Blanca). Casas de la Judería to hotel stworzony w starych pałacach i corrales de vecinos (domach komunalnych) dawnej dzielnicy żydowskiej. Na piętrze jednego z pałaców znajdziemy elegancki lokal (dostępny dla wszystkich, nie tylko dla hotelowych gości), w którym zachował się autentyczny urok andaluzyjskiego pałacu: choć stropy z drewnianych mozaik w stylu mudejar pamiętają jeszcze poarabskie średniowiecze, to wyposażenie, meble, jedwabne obicia, zasłony zostały dobrane według mód na to, co francuskie, obowiązujących w XIX wieku. Miejsce klimatyczne, w duchu minionych epok, niezwykłe w nieoczywistym wymieszaniu stylów. Idealne na deszczowe popołudnia w Sewilli.
Albo może:
Zarezerwować stolik przy oknie w restauracji El Contenedor przy ulicy San Luis. Przyjechać godzinę przed obiadem i zwiedzić znajdujący się dokładnie na wprost restauracji kościół świętego Ludwika Francuskiego (San Luis de los Franceses). Barok do kwadratu na służbie niegdysiejszego nowicjatu jezuitów. Scenograficzne pomysły na każdy z ołtarzy, wizualne gry wymyślone po to, aby nowicjusze lepiej zapamiętali treści nauk, kolekcja obrazów, grafik i kiczowatych witrynek z relikwiami pozwolą zapomnieć o pogodzie. Po wizycie - obiad w El Contenedor z widokiem na fasadę kościoła.
Kolejny pomysł:
Nie przejmować się pogodą i odwiedzić Królewski Alkazar w Sewilli. Deszczową porą Alkazar jest prawie pusty, tylko zagubione grupki przechodzą cicho z jednej komnaty do drugiej. Paradoksalnie - nie ma lepszego momentu, żeby nasycić się urodą tego kameralnego pałacu, wyobrażając sobie znudzonych dworzan wpatrujących się w strugi deszczu smagające tafle baseników i fontann na patiach. Jeśli deszcz nie jest silny trzeba koniecznie przespacerować się po ogrodach, które pod szarymi chmurami zyskują na kolorycie, zieleń nasyca się, na gałązkach błyskają krople wody, zapachy są intensywniejsze - słowem: pięknie jest.
Comments